czy macie...
czy macie...
macie moze ochote pogadac (zdradzic wasza tajemnice ), przed czym macie lek? moze przed lataniem samolotem? egzaminem? moze jazda samochodem czy tez windami?... smierc? czego ja sie boje, napisze wam troche pozniej - wolal bym najpeirw poczytac, jak u was to jest. zdradze tylko tyle, ze u mnie to ma cos z natura/z otoczeniem do czynienia.
a zeby jeszcze ciekawiej bylo, to napisze wam przed czym sie balem jako dziecko: przed burza i piorunami - bylem az caly spocony, gdy zaczelo grzmiec.. jednak kiedys rodzice mnie "wytargali" na dwor, stalem az burza sie skonczyla, no i od tego czasu juz sie nie balem a dzisiaj nie moge nosa od szyby odkleic, gdy zafascynowany patrze na pioruny..
magellan
a zeby jeszcze ciekawiej bylo, to napisze wam przed czym sie balem jako dziecko: przed burza i piorunami - bylem az caly spocony, gdy zaczelo grzmiec.. jednak kiedys rodzice mnie "wytargali" na dwor, stalem az burza sie skonczyla, no i od tego czasu juz sie nie balem a dzisiaj nie moge nosa od szyby odkleic, gdy zafascynowany patrze na pioruny..
magellan
Re: czy macie...
Ja się boję kobiet...
Prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko siłą samej prawdy, która wnika w umysły jednocześnie łagodnie i silnie...
Re: czy macie...
Boję się śmierci bliskich. Wiem, że to naturalna kolej rzeczy itd., ale boję się, bo przeżyłam śmierć jednej bardzo bliskiej osoby i wiem, jak mocno mną wstrząsnęła i jak długo trwa otrząsanie się z takiego przeżycia. Właściwie wiecznie - bo ja do dzisiaj to przeżywam i nie potrafię tego zaakceptować. Boję się strasznie przeżywania tych samych uczuć, wrażenia, jakby coś wwierciło się w serce i przez cienką rurkę wysysało wszystko ze środka po kawałku, rozpaczy, która boli fizycznie i niemego płaczu bez łez, który sprawia, że głowę rozsadza straszny ból. I tego uczucia pustki, końca i bezsensu.
Swojej śmierci się nie boję, natomiast przeraża mnie to, że mogę przed śmiercią cierpieć fizycznie lub długo się męczyć - np. ciężko chorować (Alzheimer albo jakaś obłożna choroba, która sprawia, że człowiek jest zdany na łaskę i niełaskę innych).
Lęków 'zwyczajnych' brak No chyba że lęk przed publicznymi wystąpieniami, ale jakoś maleje z wiekiem.
Swojej śmierci się nie boję, natomiast przeraża mnie to, że mogę przed śmiercią cierpieć fizycznie lub długo się męczyć - np. ciężko chorować (Alzheimer albo jakaś obłożna choroba, która sprawia, że człowiek jest zdany na łaskę i niełaskę innych).
Lęków 'zwyczajnych' brak No chyba że lęk przed publicznymi wystąpieniami, ale jakoś maleje z wiekiem.
Re: czy macie...
Miewam lęk przestrzeni. Choć równocześnie niczego nie lubię bardziej, jak przestrzeni...
Re: czy macie...
Ja najbardziej boję się śmierci osób z mojej najbliższej rodziny, kiedyś tego nie miałam, dopiero niedawno zauważyłam, że coraz bardziej boję się, że kiedyś w końcu odejdą. W drugiej kolejności jest chyba starość, boję się że będę niedołężną staruszką, poza tym nie wiem czy pogodzę się ze zmarszczkami, z coraz gorszą sprawnością fizyczną. Na razie nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić, a może raczej nie chcę.
Z lęków bardziej codziennych, to odkąd pamiętam bałam się ciemności. Niestety, z wiekiem wcale mi nie przeszło, poza tym pająki i owady. Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać, ale z litości nad sobą tutaj już zakończę.
Z lęków bardziej codziennych, to odkąd pamiętam bałam się ciemności. Niestety, z wiekiem wcale mi nie przeszło, poza tym pająki i owady. Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać, ale z litości nad sobą tutaj już zakończę.
Re: czy macie...
Podobno w naszej ludzkiej naturze leży lęk przed nieznanym. Śmierć, jako największa z mrocznych zagadek zawsze wzbudzała lęk. Mówią, że śmierci nie boją się jedynie szaleńcy i bohaterowie, lecz granica między nimi jest trudna do stwierdzenia...
Prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko siłą samej prawdy, która wnika w umysły jednocześnie łagodnie i silnie...
Re: czy macie...
dziekuje wam bardzo za ciekawe odpowiedzi (nawet gdy jeszcze nie wszyscy sie odezwali) - ok, to teraz na mnie kolej.
owszem - tez mam tak jakos stracha przed smiercia - moze jak i wy nie tak bardzo przed wlasna, lecz przed strata bliskich. z drugiej strony zas, moja wieksza bojazliwosc pochodzi z innej strony - natura. dlaczego? to proste: mieszkam w czesci niemiec (Eifel), w ktorej systematycznie zachodzi co 3-4 lata do malego lub sredniego trzesienia ziemi - naprawde, to nie zart (nie wiem, czy ktos z was mial juz okazje takie cos przezyc). pare lat temu, bylo u nas trzesienie ziemi o mocy 5- 5,4 , i powiem wam, ze jeszcze nigdy sie tak nie wystraszylem. w srodku nocy nagle zaczelo sie wszystko ruszac (gdzies przez 30 sekund, ale to wystarczy na cale zycie ) - serce mi walilo, ze myslalem ze mi wyskoczy he he.., mozna by powiedziec, przeciez to nic takiego, mozna jakos uciec przed tym, lub sie uchronic. zapomnijcie - gdy ziemia sie zacznie ruszac w nocy gdy czlowiek spi, to jest sie bez szans gdziekolwiek uciec - niemal ze wtedy juz ziemia chodzi. moj strach wiaze sie jednak nie calkiem z samym zjawiskiem, lecz z tym, ze z nienacka moze sie dom/sufit na glowe zawalic i zasypie czlowieka na zywo - i koniec. moze to nie jest taki prawdziwy lek, lecz taka ciagla wewnetrzna niepewnosc - nie mysli sie o tym czy to sie stanie (nastepne trzesienie), tylko kiedy i jakie mocne bedzie - bo przyjdzie i tak, natury sie zatrzymac nie da. jedyne wyjscie; przeprowadzka w inne miejsce gdzie takie cos nie zagraza.
magellan
owszem - tez mam tak jakos stracha przed smiercia - moze jak i wy nie tak bardzo przed wlasna, lecz przed strata bliskich. z drugiej strony zas, moja wieksza bojazliwosc pochodzi z innej strony - natura. dlaczego? to proste: mieszkam w czesci niemiec (Eifel), w ktorej systematycznie zachodzi co 3-4 lata do malego lub sredniego trzesienia ziemi - naprawde, to nie zart (nie wiem, czy ktos z was mial juz okazje takie cos przezyc). pare lat temu, bylo u nas trzesienie ziemi o mocy 5- 5,4 , i powiem wam, ze jeszcze nigdy sie tak nie wystraszylem. w srodku nocy nagle zaczelo sie wszystko ruszac (gdzies przez 30 sekund, ale to wystarczy na cale zycie ) - serce mi walilo, ze myslalem ze mi wyskoczy he he.., mozna by powiedziec, przeciez to nic takiego, mozna jakos uciec przed tym, lub sie uchronic. zapomnijcie - gdy ziemia sie zacznie ruszac w nocy gdy czlowiek spi, to jest sie bez szans gdziekolwiek uciec - niemal ze wtedy juz ziemia chodzi. moj strach wiaze sie jednak nie calkiem z samym zjawiskiem, lecz z tym, ze z nienacka moze sie dom/sufit na glowe zawalic i zasypie czlowieka na zywo - i koniec. moze to nie jest taki prawdziwy lek, lecz taka ciagla wewnetrzna niepewnosc - nie mysli sie o tym czy to sie stanie (nastepne trzesienie), tylko kiedy i jakie mocne bedzie - bo przyjdzie i tak, natury sie zatrzymac nie da. jedyne wyjscie; przeprowadzka w inne miejsce gdzie takie cos nie zagraza.
magellan
Re: czy macie...
To ciesz się, że nie mieszkasz w Japonii albo Kalifornii...
Prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko siłą samej prawdy, która wnika w umysły jednocześnie łagodnie i silnie...
Re: czy macie...
Ja rowniez boje sie smierci bliskich osob, to towarzyszy mi od dziecka. Mam tez lek wysokosci - co prawda nie boje sie wejsc na drabine, czy spojrzec z okna, ale na wszelkich wiezach widokowych musza mnie odrywac od podlogi, zebym stanela przy barierce . Ostatnia najgorsza rzecz dla mnie to wszelakie ciasne tunele podziemne.
Pajaczki, gryzonie, weze i inne stworzenia - lubie, nawet bardzo
Co do trzesien ziemi - w 2004 roku, chyba we wrzesniu, mielismy w Gdansku wstrzasy o sile 4-5 stopni, trwalo to jeszcze krocej niz u Ciebie, Magellan, ale i tak malo nie dostalam zawalu. Co czuja ludzie mieszkajacy na obszarach sejsmicznych - o tym wole nie myslec
Aha, prawie zapomnialam! Boje sie polskiej panstwowej sluzby zdrowia
Pajaczki, gryzonie, weze i inne stworzenia - lubie, nawet bardzo
Co do trzesien ziemi - w 2004 roku, chyba we wrzesniu, mielismy w Gdansku wstrzasy o sile 4-5 stopni, trwalo to jeszcze krocej niz u Ciebie, Magellan, ale i tak malo nie dostalam zawalu. Co czuja ludzie mieszkajacy na obszarach sejsmicznych - o tym wole nie myslec
Aha, prawie zapomnialam! Boje sie polskiej panstwowej sluzby zdrowia
Re: czy macie...
nawet w gdansku? nie slyszalem o tym. no ale to z tym "zawalem", to moge potwierdzic - w pierwszym momencie to niesamowite uczucie bezwladnosci; niewiadomo co robic. (pssst... mieliscie na pewno potem fale tsunami... *zart*)
mag-ellan
mag-ellan
Re: czy macie...
Tjaa, bylo takie tsunami, ze ho ho, na szczescie mieszkam z dala od morza .
(Z tego, co pamietam, te wstrzasy spowodowalo pekniecie jakiegos lodowca w skandynawi)
(Z tego, co pamietam, te wstrzasy spowodowalo pekniecie jakiegos lodowca w skandynawi)
-
- młodASek
- Posty: 25
- Rejestracja: 30 lip 2005, 06:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: czy macie...
Śmierć nigdy nie była końcem, wręcz początkiem czegoś nowego
Re: czy macie...
Heh, tak mi się wydaje, że kwestia śmierci zaczęła się od mojej wypowiedzi, więc gwoli wyjaśnienia i przypomnienia - moja śmierć w ogóle mnie nie przeraża - pestka i już - nawet jeśli później nic nie będzie, trudno.
Jednak przeżycie śmierci bliskiej osoby nie jest już takie hop siup i największy optymista dostaje wtedy kopa w przysłowiową d....
Kosmitko - kiedyś miałam podobne podejście do życia jak Ty - radość, szczęście i ogólne zadowolenie, życie było cudowne - po prostu raj na Ziemi. Teraz też umiem dostrzec pozytywne strony każdego zjawiska, ale jednak coś się zmieniło i w pewnym momencie, poprzez śmierć bliskiej osoby, stałam się zupełnie innym człowiekiem.
A to czy ja sama umrę za pięćdziesiąt lat czy jutro - no trudno - umrę bez żalu i bez strachu
Jednak przeżycie śmierci bliskiej osoby nie jest już takie hop siup i największy optymista dostaje wtedy kopa w przysłowiową d....
Kosmitko - kiedyś miałam podobne podejście do życia jak Ty - radość, szczęście i ogólne zadowolenie, życie było cudowne - po prostu raj na Ziemi. Teraz też umiem dostrzec pozytywne strony każdego zjawiska, ale jednak coś się zmieniło i w pewnym momencie, poprzez śmierć bliskiej osoby, stałam się zupełnie innym człowiekiem.
A to czy ja sama umrę za pięćdziesiąt lat czy jutro - no trudno - umrę bez żalu i bez strachu
Re: czy macie...
Fajnie że niektórzy z was nie boją się śmierci. To bez wątpienia lepsze żyć bez lęku, niż się z nim zmagać. Nie wiem jednak skąd czerpiecie wiedzę na temat tego, co po niej następuje. Bo jeśli ktoś pisze
to chyba opiera się na jakimś tajnym źródle znanym jedynie jemu. Zawsze śmierć była największą zagadką ludzkości, a tu proszę, na forum As-ów znaleziono rozwiązanie. Heureka!parmenidas pisze:Śmierć nigdy nie była końcem, wręcz początkiem czegoś nowego
Prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko siłą samej prawdy, która wnika w umysły jednocześnie łagodnie i silnie...
-
- młodASek
- Posty: 25
- Rejestracja: 30 lip 2005, 06:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: czy macie...
To "rozwiąznie" jak to nazywasz było znane od wieków tylko że nie wszyscy je akceptują ponieważ ich religia, środowisko oraz wykształcone przez rodzine wartości odrzucają tę prawdę a co łatwo wyjaśnia fizyka i parapsychologia.